Kochana Agnes, patrzę na moją córcię i dziękuję Bogu, że Ją mam, Ona nieświadomie mi pomaga wrócic do Niej i do innych, którzy mnie kochają. Zła jestem na siebie bo nie potrafię się z Nią bawic, najlepiej robiłabym z Nia tylko to przy czym nie trzeba mówic, malowanie, rysowanki, budowanie z klocków. Jak mamy bawic się lalkami wykręcam się jak mogę i widzę Jej mądre oczy... Nie chciałabym Jej krzywdzic, ale nie stac mnie jeszcze na radośc w zabawie, tak jak kiedyś. Ona ma 4,5 roku niby dużo już rozumie, ale to nadal małe dziecko... Boję się też, że za chwilę mąż straci do mnie cierpliwośc mimo, że oczekuję od Niego tylko żeby był i trzymał mnie za rękę jak płacze i gdy jest mi ciężko ( a w zasadzie jest tak codziennie). Po stracie Mateuszka (16tc) 2010 rok, nie dałam sobie czasu na żałobę i mój mąż nie rozumiał tego co przeżywam, o mało się nie rozpadliśmy, a teraz wiem, że cierpi z powodu śmierci Adasia, ale na swój sposób, nie roztrząsając tego każdego dnia na nowo, ja tak jeszcze nie potrafię... {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|