wczoraj minęło 6 miesięcy bez mojej maleńkiej Madzi,ból i tęsknota nie jest wcale mniejsza,mam wrażenie jakby czas się zatrzymał pół roku temu,a my żyjemy jak w transie.staramy się żyć,ale jak żyć gdy serce krwawi ,gdy tęsknota jest nie do zniesienia...wiem że nie ma na to odpowiedzi,tak samo jak nie ma odpowiedzi dlaczego nas wszystkich na tym forum to spotkało,bo nie ma nic gorszego dla matki jak stanie nad grobkiem swojego ukochanego dziecka i ta bezradność i bezsilność ,że choć tak bardzo chciałoby się coś zrobić to nic nie można. Wierze,że moja maleńka czuwa nad nami,wizyta kuzynki z dzieckiem której się tak bardzo bałam odbyła się-ale kuzynka przyjechała sama-może mój kochany aniołek miał z tym coś wspólnego?-nigdy się tego nie dowiem,ale cieszę się bo wiem że jeszcze nie byłam na to gotowa. Niedługo święta i nowy rok ale mnie to nie cieszy,będzie ciężko,najchętniej przespałabym to wszystko ale wiem że muszę się wziąść w garść dla mojej starszej córy i choć nie mam na to kompletnie ochoty musimy ubrać choinkę i sprawić by te święta choć dla niej były radosne i wyjątkowe. To wszystko jest takie niesprawiedliwe,my które tak się ciszyłyśmy z ciąży,i nie mogłyśmy się doczekać naszych maleństw,dbałyśmy o nie w naszych brzuszkach doświadczamy teraz tego niewyobrażalnego bólu po stracie,a inni...nie potrafią docenić swojego szczęścia i jak cenne i kruche jest życie dzieciątek.Gotuje się we mnie wszystko ,gdy słyszę że jakaś matka porzuca swoje dziecko,lub gdy inne zostało pobite. A my choć tak kochałyśmy od samego początku i kochamy nadal wciąż tak mocno...nasze łóżeczka są puste,ubranka nasze kruszyny nigdy nie założą
|