Mnie najbardziej bolało, gdy straciłam moja księżniczkę w 38 tc, że już jej nigdy nie zobaczę, że to na pewno z mojej winy umarła, że jej 3,5 letnia siostrzyczka tak bardzo czekała, wybierała ze mną ubranka, zabawki, przyniosła już do przygotowanego łóżeczka swoją książeczkę z myślą, że będzie swojej siostrzyczce- dzidziusiowi pokazywać obrazki. Bolał bardzo ból mojej żyjącej córki, gdy próbowaliśmy jej wytłumaczyć, że siostrzyczki nie zobaczy. Nie widziałam nigdy, by tak małe dziecko tak rzewnie płakało. Z resztą nie przyjęła do siebie faktu, że jej siostrzyczka umarła i codziennie pyta kiedy w końcu przyjdzie do niej od aniołków i że się o tego dzidziusia martwi.Mija dziś miesiąc od urodzenia i śmierci zarazem mojej córuni.Nie rozumiem dlaczego coś takiego przytrafia się osobom, które są gotowe poświęcić życie dla dziecka.
|