Mnie bolało kilka rzeczy m.in że obcy ludzie mówili iż ja będąc na podtrzymaniu wyszłam na żądanie co jest kompletną bzdura,gdy wróciłam do pracy a koleżanka miała do mnie pretensje że nie odwiedzilam mojej drugiej koleżanki bo ma zlamaną noge. Gdy ja odpowiedzialam że przecież on amnie nie odwiedziła w szpitalu to ta - Ale przecież ty nic takiego nie przeżyłaś, urodzisz sobie następne, możesz chodzić a ona ma nogę złamaną. Bolał mnie fakt jak ludzie pokazywali mi zdjecia na siłe swoich pociech,jak patrzyłam na kobiety w ciąży,jak moje koleżanki zachodziły i zdrowe dzieci porodziły a moje w niebie. Dopiero zmieniłam swój postęp kiedy w pracy moja koleżanka poroniła w tedy naprawde jej współczułam. Mimo iż myślałam że jak zajdę w kolejną ciąże to bedzie troche łatwiej ale się myliłam,owszem ciesze się ale jeszcze bardziej płacze za mym aniołkiem. Lekarze mówią super wyniki ale wtedy też było super teraz w nic już nie wierze. Kiedy byłam w szpitalu na obserwacji teraz to dziewczyna,która leżała obok mnie było mi jej żal bo poroniła,miała niedobór prostegeronu i leki na podtrzymanie nie pomogły ale czułam ulge że to nie ja,potem podle się czułam że tak pomyślałam. Tam jej matka tlumaczyla ze niech sie cieszy ze to nie bylo pozniej lub ze nie byl przedwczesny poród,wtedy sie odezwalam i opowiedzialam im swoja historie, lekarze,ktorzy jej mowili ze musi przejsc zalobe to te same slowa ja slyszalam od razu mi sie zaczelo przypominac jak ja stracilam dziecko i jak do mnie mowili. Powiedzialam jej matce przy tej dziewczynie ze to nie ma znaczenia czy traci sie dziecko na początku ciązy czy na koncu że to i tak boli a dziewczyna pokiwala glową twierdzącą i chwile zesmy porozmawialy. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i maleństwa pod sercem 10tc D.Czekaj
|