Kiedy byłam w ciaży z Juleńką w rodzinie męża były jescze 2 cieżarne jedna urodziła na początku pażdziernika tuż przedemną druga w grudniu(bratowa meza) nie potrafiąłm ogladać tego dziecka ,pamietam jak dziś urodziała sie we wtorek telefon że juz jest a ja w ryk ,w szał nie dlatego ze mała sie urodziła tylko że ja nie mogąłm mieć swojej julenki obok mnie, nie umiałąm zebrać sie na wizyte, widywałąm je obie rówieśnice mojej julenki na wszystkich uroczystosciach rodzinnych, kiedy były osobno było znośnie, ciezko ale do zniesienia ale jak widziałam je bawiace sie razem nie mogłąm znieśc tego widoku,drgające rece i brak tchu tak reagowałąm na ten widok, brakowało wśród nich ich kuzynki mojej juleczki ,ona razem z nimi powinna przekałać te lalki nie mogłam na to patrzeć najczesciej opuszcaliśmy imprezke do tej pory nie działą to na mnie dobrze jak widze obie je razem nierazbyły komentarze ich słodkiej zabawy" jak ślicznie sie bawią"ami brakowałao żeby ktośwspomniał ja wtedy "Julenka bawiłaby sie z nimi"" byłaby juz taka duża" a tu nic milczenie jakby jej nigdy nie było boli mnie ta niepamięć najdziwniejsz jest to żer jak sie jest w ciaży tokażdy pyta o samopoczucie jak tam dzidzia,lekarz mówi zeto synek- córeczka dziecko jak dziecko umiera wszyscy przestają pamietać wymazują ten czas kiedy była, udająze jej nie było dla lekarza to wczoraj"dziecko-dzidziuś"staje sie nagle obumarłym płodem,jak zyło było "kimś" jak umiera staje sie "czymś" to boli bardzo joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010
|