natkaszczerbatka napisał(a): > to trochę jakby się chciało stać niewidzialnym? Zniknąć? Roztopić się? Na dodatek taki ból który polega na tym, że się nienawidzi swojego ciała, które stało się trumną własnego ukochanego dziecka ...
> To dużo trudniejsze niż nieporozumienia ze znajomymi, widok równolatków własnego dziecka ...
>
> I w tym pragnieniu bycia niewidzialnym, zniknięcia słyszy się nagle płacz swojego żywego dziecka ... wtedy się obudziłam. Gorzej, kiedy żywego dziecka nie ma ani potem ani przedtem.
>
> Też tak mieliście?
Lepiej bym tego nie ujęła..... Ania mama Mateuszka(7tc),Julci(20tc)z ZD oraz Haneczki(13tc)