Wiem,że nikt mnie tak nie zrozumie jak wy aniołkowe mamy. Tak bardzo się boję-nie długo mikołaj,święta,opłatek,spotkania rodzinne przy wigilijnym stole...prezenty-zawsze lubiłam grudzień a teraz panicznie się boje jak to wszystko przeżyć... moje plany i marzenia legły w gruzach,nie tak to wszystko miało wyglądać-marzyłam o pierwszych świętach Madzi,że będzie nas czworo przy wyciąganiu prezentów...a teraz co ja mogę dać mojej dziecince-kolejnego aniołka,kolejny znicz...ta bezsilność,bezradność boli. Im bliżej grudnia,tym gorzej...kolejny 12,kolejna rocznica bez mojej maleńkiej i do tego te święta. Koleżanki,sąsiadki gdzieś zniknęły,a gdy przez przypadek na siebie wpadamy temat Madzi to tabu,a ja chce i muszę o niej rozmawiać-jakby to co nas spotkało było zarażliwe. Ten rok był okropny jakby jakieś fatum nad nami było,ciągle coś nie tak,mam nadzieję że następny będzie lepszy,bo gorzej już chyba być nie może.
Dobrze ,że jest to forum i wy dziewczyny,wy mnie rozumiecie. Dziękuje wam za to
|