dzięki za odp.na mojego posta.u mnie co prawda maż wszystko wyniósł do piwnicy,a do komody wsadziłam nasze ubrania to i tak cały czas mam wrażenie jakby tam były,dokładnie w tym samym miejscu gdzie je dałam.Przy każdym prasowaniu przypominam sobie ile radości sprawiało mi prasowanie tych maleńkich różowych ubranek dla mojej Madzi i których jej nigdy nie założyłam...i serce ściska rozpacz,że to wszystko nas spotkało a miało być tak pięknie.pozdrawiAM