Tak się zastanawiałam, czy to Twoje pytanie to takie retoryczne może. Przyszło mi jednak parę myśli do głowy, więc się podzielę.
Tak sobie pomyślałam, że ja już przeszłam na "system odliczania roczny". Był czas, gdy każdy 15 i 20 przeszywał bólem,sprawiał , że świat mi się zatrzymywał. Myślę, że to tak mniej więcej do półtora roku. Potem było już troche inaczej, czasem łapałam się na tym, że czuję się ,źle...że coś mnie "gniecie" w środku...gdy patrzyłam na kalendarz, to było "aha..dziś 20", jakby się coś we mnie ciągle domagało opatrzenia, chwili pochylenia nad tym bólem, by wypłynął spokojnie.
Nie wiem, Wero, jak to będzie z odliczaniem lat...Może gdzieś w tej zagonionej codzienności nam umkną -w sensie, że będziemy się z czasem zastanawiać czy to już byłaby 16 czy 17 rocznica. Wstyd się przyznać ale ja to tak mam z urodzinami siostry, tak zaskoczona pytaniem, to się muszę chwilę zastanowić, pomyśleć ile ja mam, odjąć trzy ;)
Osobiście...to bym jednak tak nie chciała. Chciałabym, by się nam udało, jak w tym roku - co roku na urodziny Teo, być u niego i puszczać bańki mydlane. Mam nadzieję w większym gronie, by kolejnym dzieciom Teo nie kojarzył się tylko ze smutkiem.
To było dla mnie takie niezwykłe. Choć potem wrócił ból, ten poranek był naprawdę świętem, przepełniony wdzięcznością, że Teo był z nami, że tyle nam dał. Tak, "wdzięczność przemienia ból wspomnienia w cichą radość"...w swoim czasie. Ta druga rocznica dała mi nadzieję, przedsmak właśnie tej cichej radości.
Też mam podobne myśli - że każdy kolejny dzień to krok do spotkania po drugiej stronie.
(*)(*)(*)(*)(*)(*) Twoim promyczkom, co już po drugiej stronie , a Łucji promienny buziak Ania Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|