Tak, tak, dopóki jest "coś jeszcze do załatwienia" - to wydaje się nam, że ten cel łączy nas mocno z Naszym Maleństwem. Ja trochę tak mam z postępowaniem, które się toczy w sprawie śmierci Hani... Ale tak sobie ostatnio myślę, ze bardziej to robię dla siebie, oczywiście dla tych dzieci i rodziców, które trafią na ten oddział, ale czy mojej Córeńce to się na coś przyda? Tak czuję, że tym, co najbardziej nas łączy z Córeczkami w Niebie jest wzajemna miłość (przecież ani my nie przestałyśmy ich kochać, ani one nas)i pamięć o tym, że są, choć nie możemy ich przytulić.
I choć to takie trudne, z tą Obecnością i Miłością trzeba żyć dalej... Stawiać sobie nowe cele ze świadomością, że nasze Dzieci uśmiechają się z Nieba i kibicują nam, wspierają (jak to ostatnio ktoś mi powiedział "Będzie dobrze, przecież Hanulka tam rączki składa za swoją rodzinę").
Dużo siły dla Ciebie, Joasiu!
kasia
|