Właśnie na wszystko przychodzi czas...Jestem w stanie robic wszystko dla Franusia, starszego braciszka Antosia, bawic się z nim, plac zabaw, festyn itd. robic wszystko, by miał szczęśliwe dzieciństwo. Taki mój mały kroczek i tylko łzy płyną,ból rozrywa serce, że nie dane mi będzie przeżywac tych cudonych chwil z Antosiem :( ....dla siebie nie mogę, nie chcę robic nic, nie obchodzi mnie jak wyglądam, może i przydałoby się podciąc włosy, tylko po co? Dla mnie to jeszcze nie czas, czułabym, że to zdrada...Może to głupie, nie wiem, ale tak czuję na chwilę obecną i tak, tak napisałyście - kazdy ma prawo do swojego przeżywania żałoby, musi przejśc to po swoiemu, w indywidualnym tempie...Ktos mi powiedział, że to umartwianie się...zabolało, bo co on wie, jego dzieci żyją... Ktos inny - że tak nie da się na dłuższą metę zyc... może, ale tak na razie czuję. Wiem, że powrót do pracy wymusi na mnie pewne zmiany, ale to dopiero we wrześniu.
kochane dzieciaczki nasze- światełka dla WAS
A dla rodziców dużo sił... ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|