To znowu ja, dziękuje Wam za wszystkie posty. Dziś śnił mi sie pogrzeb Antosia, cały dzień chodzę jakas rostrzęsiona, a juz jakos mi sie udawało" trzymac się", a tu bach i znowu fala bólu. Wiem,że tak będzie... Czuję się jak wyrodna matka, dlaczego? Czy może juz zwariowałam? Czy to normalne w tym stanie? targają mna sprzeczne uczucia, nie wiem, jak sobie z nimi poradzic. Jestem zła na siebie, że zaczęłam odczuwac głód, jestem zła na siebie, gdy robię zakupy, gdy usmiecham sie do mojego starszego synka, gdy sie z nim bawię. Antoś odszedł a ja tu...Czuję sie wtedy jakbym popełaniała jakieś przestępstwo przeciwko niemu. Mąz namawia mnie, abym gdzieś wyszła, ...coś sobie kupiła, ale ja nie moge sobie na to pozwolic.Ja będę oddawała sie przyjemnościom, gdy Antosia nie ma z nami. Nie tak to miało byc!
A z drugiej strony jest przecież Franuś, którego kocham nad życie, który przecież musi miec dzieciństwo. Ma dwa latka i nie rozumie tego, co się wydarzyło. Nie moge położyc na nim piętna żałoby, czuje sie więc jak zbrodniarka, która zaniedbuje swoje dziecko. Więc sie bawimy, śmiejemy, itd. ,ale zawsze gdzieś obok mnie jest myśl, że z Antosiem nie obejrzę tej książeczki, nie wyjdę na spacer, nie zrobimy babaek z piasku...Błędne koło.Czuje sie winna i wobec Antosia, i wobec Franusia.... ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|