Moja 52-letnia mama jest bardzo chora, odnowa raka i przerzut na kości. Czeka ją długie leczenie chemioterapia i naświetlania. Może nawet śmierć, choć z tym nie potrafię sobie poradzić. Myślę ile czasu nam pozostało, w głowie różne scenariusze bo jeśli dzieci umierają bez powodu, a śmierć przychodzi nie wiadomo kiedy i po kogo... Kilkoro moich znajomych nie ma ojca lub matki z powodu raka. Jak nadal żyć, jak cieszyć się każdą chwilą nadal nie wiem co myśleć bo wszystko już teraz jest dla mnie możliwe. Jestem w rozsypce emocjonalnej, codziennie modlę się o uzdrowienie...błagam o cud. mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|