wierze, ze pokochasz corunie swojego brata.. na pewno nie bedzie latwo, bo bedzie Ci przypominac o tym co Ciebie (i nas) ominelo. Pewnie na poczatku bedziesz i plakac, i cieszyc sie z tego dzieciatka, pozniej bedzie latwiej, przynajmniej ja tak mialam... gdy moja siostra cioteczna urodzila synka w rowno pol roku po moim Alusiu, na poczatku nawet nie chcialam do nich jezdzic, aby na niego nawet nie patrzec. Za 2 tyg. maly mial chrzciny, dzwonil do mnie jego dziadek, a moj chrzestny, ktory z wlasnego doswiadczenia wiedzial dlaczego moglam nie chciec jechac, i gdy powiedzial, ze bardzo mu zalezy, abym przyjechala, ze sobie razem poradzimy, ze on mnie rozumie itd. to pojechalam. Nawet teraz na wspomnienie o tamtych chwilach ma lzy, pamietam jakie to bylo dla mnie trudne. Na poczatku, gdy patrzylam na dziecko, udawalam ze to tylko poduszki leza na lozku, do kosciola nie pojechalam, ale za to zaproponowalam im ze pomoge w domu i przygotuje obiad, stol etc. Wiezy rodzinne sa bardzo wazne, wiem, ze nie bedzie Ci latwo, ale postaraj sie. Czytam Twoje posty i wiem ze jestes madra i fajna dziewczyna, dasz rade :) W pracy? z jednej strony dobrze, ze pytaja, bo skoro tak tzn. ze zbytnio nie obgadywano tematu Twojego nieszczescia... no i nie omijaja tematu lukiem, jak niektorzy dobrzy znajomi. A Twoja coreczka jest w niebianskim przedszkolu i chodzi na spacerki... tylko na razie Mamusia jest tu i teskni, a ona pamietaj ze tam jest bardzo szczesliwa i na Ciebie czeka tylko chwilunie :) ps. ciekawe czy tam na gorze nasze dzieci tez stworzyly grupe wsparcia... swoich rodzicow ;) Mama Aniolkow moich ukochanych... 'Aniol przybyl i odlecial. Raj jest jego domem'.
|