ehh noi chciałam dobrze,a wyszło jak zawsze:( No cóż. Nikt Ci nie da gwarancji na zdrowie dziecka,to oczywiste. Jedno z powikłań po przepuklinie przeponowej,które zdarzyło się mojej Zuzi i potrzebna była 3 operacja to był ewenement na skale światową. A i tak wiem,że może nastepnym przytrafic się coś innego równie durnego.Ale całe życie jestem optymistką. Kiedys o tym pisałam,że moój optymizm zderzył się z rzeczywistościa,ale powiem Ci,że powrócił i to ze wzmożona siłą. Dlatego, nie dopuszczam,że znów spotka mnie taka tragedia. Chciałabym wręcz powiedzieć,że nie pozwolę na to,choć wpływu niestety nie mam.
Bardzo Cię proszę,abyś nie myślała,co się może wydarzyć. Z Twoich ostatnich wpisów bije dużo strachu (zrozumiałego),ale duzo. Kobieto!Masz Świętego orędownika na górze,myślę,że On nie pozwoli,aby jego rodzeństwo przeżywało cierpienie,którego On doznał.Będzie dbał,aby braciszek/siostrzyczka poznawała radość i czuł Wasza miłość. Przepraszam za słowo "rzadko".Nie wiedziałam,że działa Ci na nerwy:(
Pozdrawiam "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|