Alex mysle, ze jak dziecko odchodzi to nie ma znaczenia ile sie z nim przezyło - moja ciocia (pisałam o tym na innym watku) straciła dziecko zaraz po porodzie i potem syna w wieku 44 lat i obie straty sa rownie dotkliwe dla niej, swojego 1 synka nadal ze łzami w oczach wspomina choc mogla go widziec tylko pare minut po porodzie, przeciez dla nas juz przez te 9 ms rodzi sie taka wiez i milosc, ze nawet strata dzidziusia w polowie ciazy jest przerazajaca...Ty masz do tego bagaz wspomnien, zdjec, filmow, radosnych chwil jak synek był zdrowy i to chyba poteguje ten smutek i zal - nie zrozum mnie zle nie chce tu licytowac kto ma gorzej - bo kazda z nas cierpi - tylko, ze Ty doswiadczyłas tego normalnego zycia ze swoim synkiem, widzisz jak od samego poczatku wie sie, ze jest zle i ze lakarz nie rokuja to mimo, ze serce podopowiada, ze bedzie dobrze to rozum mowi uwazaj sluchaj co mowia lekarze - moze zdarzyc sie najgorsze - ja mysle, ze przez prawie 5 ms pobytu Angelisi w szpitalach (w tym tylko tydzien w domu) oswoilam sie ze smiercia, patrzylam na to jak zmaga sie z choroba jak dzielnie walczy, błagałam Boga by jej pomogl - ale jednoczesnie widzialam jak wiele wysilku kosztuje ja kazdy pobyt na OIOMie - i chyba tak gdzies w głebi rodziła sie u mnie (choc wcale nie zdawiałam sobie sprawy)decyzja, ze musze pozwolic jej odejsc...wiem , ze teraz ja nic nie boli, ze jest szczesliwa i wiem takze ze nie pomaga jej wcale to ze placze, ze pograzam sie w zalu i smutku - staram sie byc silna dla niej - czy czytalas tu na stronie bajke Andersena umarłe dziecko?? musisz byc silna bo masz dla kogo.pozdrawiam ciepło Światełka dla naszych Aniołków<***><***> http://angelisiamodrzejewska.pamietajmy.com.pl/ na zawsze w moim sercu
|