Witam Paulinko, kochana ja jestem już na innym "etapie", inaczej na wszystko patrzę bo ja już przeżyłam to co ty teraz przeżywasz. Widzę więcej i szerzej. Dwa tygodnie po... Paulinko ja nawet dokładnie nie pamiętam co robiłam. Ale z tego co pamiętam to najpierw budziłam się rano patrzyłam na telefon i zastanawiałam się czy jak zadzwonię i powiem, że już wyjeżdżam po synka to czy usłyszę "tak, mama, czekamy, nic mu nie jest, jest gotowy do wypisu". Pamiętam, że ciągle ryczałam, nie miałam ochoty zwlec się z łóżka, umyć, ubrać, sprzątać, nawet nie pamiętam czy jadłam, tzn. jadłam bo znajomi przyjeżdżali z jedzeniem żebym napewno zjadła. Ich przyjazd był motywacją do umycia się i ubrania. I wiesz mi się nawet wydawało, a raczej byłam pewna, że jak umyłam buźkę to nie widać że płakałam i nikt nie wie. Na cmentarzu to ja byłam kilka razy dziennie, z domku do grobu mam 15-20min spacerkiem i szlag mnie trafiał jak tam siedziałam. Siedziałam i patrzyłam jak moje jedyne dziecko leży pod włałem ciężkiej ziemi i całego mnóstwa kwiatów. Tomek jest pochowany w rodzinnym grobie a ułożonych kwiatów było tak dużo że grób wyglądał kształtem jak grób dorosłego człowieka a wysokość kwiatków zasłaniała tabliczkę z napisem tak że nie było jej widać. Owszem byłam wdzięczna że było tyle ludzi u tak młodego człowieczka ale szlag mnie trafiał, jak patrzyłam bo wydawało mi się że to wszystko niemiłosiernie miażdży mi dziecko. Nie raz miałam chęć wykopać go z pod tego wszystkiego i zabrać do domu, i mieć znów przy sobie. Nie raz zastanawiałam się czy jak się położę koło niego to uda mi się do niego przytulić. Kiedyś mój brat mi powiedział "siostra, przecież to nic nie da, przecież tam jest tylko jego ciałko, to już nie twój synek, jego teraz jedzą robaczki i on się rokłada". Owszem Paulinko, miałam ochotę mu łeb rozwalić ale po namyśle musiałam stwierdzić że on ma rację, bo taki los czeka każdego z nas.
Na wszystko trzeba czasu Paulinko, wszystko przychodzi z czasem. Teraz chodzę raz w tygodniu, w niedzielę, no czasem zaglądam w tygodniu.
Paulinko, twoje dziecko jest obok ciebie i zawsze będzie niezależnie od tego co zrobisz, a siła twojej miłości do niego nie zależy od częstotliwości chodzenia na cmentarz.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|