Mi też nic tak nie pomagało jak łzy, każda łza stawała się czymś w rodzaju cegiełki która tak jak po policzku spływała swoim ciężarem z serca. Dziś również płaczę, w sumie to tak jak się zastanowię to płaczę każdego dnia, inaczej niż kiedyś ale jednak. Najwięcej o moich łzach wie miś który był przeznaczony dla Piotrusia, był ze mną od samego początku...jeszcze teraz czasem z nim śpię... Myślę, że jeśli chodzi o leki to sama poczujesz kiedy możesz przestać, Kasiu nic na siłę, na wszystko trzeba czasu... Może to co powiem jest takie szorstkie i podręcznikowe ale żałobę musimy przejść, każdy jej etap, nie da się od tego uciec...a szkoda:( Myślę o Was każdego dnia, wszystkie nas tu łączą nasze Aniołki... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r
|