1.06.2010r.Dzień Dziecka. Dzień, w którym zginął w wypadku motocylkowym mój bratanek. Miał niespełna 19 lat. Runął nam świat. Mówiłam wówczas do męża "Nie wyobrażam sobie jak możne przezyc śmierć własnego dziecka" i co ...? Los jest okrutny, już sama nie wiem co myśleć. W czasie smierci Matysa, byłam już w ciązy ( nie wiedząc o tym, ale mogłam sie spodziewać). Nie wiedziałam !!! Boże, żebym tylko wiedziała. Prochy, stres, nieprawidłowe odzywianie, tylko faje i łzy. Tak upłynął mi czas, aż do wizyty u lekarza. Potwierdził ciąże. Wiedziałam,czułam, że będzie to chłopiec. Nawet myślałam, ze dam mu na imię Matys, po moim śp.chrześniaku. Były marzenia, plany, radość w rodzinie. Błogo zylismy do października. Wtedy to pojechaliśmy z cała rodzina na badanie usg 3d, by zobaczyć Maluszka. I świat runął po raz drugi. Leczenie, szpitale, dolewanie wód i życie fałszywą nadzieją, że Bóg ponownie nie może tego zrobić i jednocześnie prośba do Boga, by zabrał synka, jeżeli ma cierpieć. Wiedziałam, że mój synek umrze. Czekałam i cieszyłam sie każda wspólną chwilą, gdy był w brzuszku. Urodził sie 12.12.2010 r, żył 2 godziny i odszedł. Mam nadzieję, ze moi chłopcy są razem. Pragnę w to wierzyć. Już teraz wiem, że można przezyc śmierć własnego dziecka...., już wiem z jaką zadrą w sercu żyje mój brat z bratową. Dziadkowie w jednym roku stracili dwóch wnuków. Tylko chcialabym umieć uwierzyć, ze są szczęśliwi, bylby to balsam dla mojego serca.
.............................. Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10 Bratanek Matys 19lat +1.06.10 <A Href="<A Href="<A Href="http://szymus
|