Beato ja walcze z tymi przypadlosciami od chwili kiedy temperatura jest na +,stale zasypuje i jak wracam jest tak samo.Ogladam Jarka grob i szukam ujsc wody i zasypuje,zasypuje! Jarek jak wiesz zmarl 30.11. ta ziemia teraz zaczyna sie "ukladac",mam juz gotowy nagrobek ale za wczesnie aby go zalozyc,jeszcze za duza zmarzlina. Wytlumaczylyscie mi(czlowiek jest przytloczony,nie mysli (,Wiem ze tam jest jego cialo,a Dusza w Niebie,ale ktora matka moglaby to zniesc,ja stale sie jeszcze lapie,ze Jarek jest obecny(ale np w szpitalu i wroci) nie moge tego zniesc,ze juz Go nie przytule,nie zaspiewam mu kolysanki,ze nie usmiechnie sie do mnie tym swoim usmiechem,ze nie pomarudzi! To wszystko jest tak ciezkie do przezycia!Mowia ,ze czas leczy rany,a mnie TA rana krwawi coraz bardziej,tak bardzo tesknie za tym co bylo,a juz nie wroci.Jak to wszystko ogarnac ta pustke,musze isc chyba do psychologa moze mi pomoze sie pozbierac chociaz troche. Jak wychodze z domu "zakladam maske nr 2" i wszyscy uwazaja ,ze ok!a tak nie jest,nie chce robic tylko z siebie cierpienicy,zeby tylko dali mi wszyscy spokoj. mama Jarka (***)(***)dla Jarka
|