jak czytam takie posty to mimo smutku, który towarzyszy tej sytuacji usmiecham sie i chce wierzyc, ze takich duchownych jest wielu. Ja wierze, ze sa księża z prawdziwym powołaniem i darem. Tak samo jak lekarze czy nauczyciele. To COŚ, nie dosyć że trzeba posiadac to nalezy go pielegnowac. Wspaniale, ze Twoja corka trafila na takiego księdza. Niestety nie wszyscy mieli tyle szczescia i stad (tak mi sie wydaje) takie krytyczne o nich opinie. Mnie chyba we wszelkich dyskusjach nt Kosciola i ksiezy denerwuje stawianie (przez obronców Kościoła) znaku równosci pomiedzy WIARĄ a KSIĘDZEM jako człowiekiem. Jakiekolwiek krytyczne słowa dotyczące ksiedza-człowieka traktują jako atak na WIARĘ. Jak sama pieknie napisałaś w jednym temacie - sprzeczacie sie czyli wierzycie, ze Bog istanieje! Otóż to. Myśle, ze wszystkie aniołkowe mamy wierzą. To je trzyma przy zyciu. Jednak to, ze wierza w Boga i lepszy swiat, gdzie ich dzieci czekaja na nie i nie cierpia nie musi oznaczac, ze nie widza błedów księży, ich ułomnosci. Ja osobiście Ksiedza traktuję jak człowieka, który jesli mi pasuje staje sie moim powiernikiem, szukam u niego odpowiedzi na dreczace mnie pytania, jesli mi nie przypasuje - jest jednym z setek ludzi jakich mijam/poznaje. Nie jest ani lepszy od nich ani gorszy. Bycie ksiedzem nie daje mu wiekszego kredytu zaufania niż bycie pielęgniarką. Piszesz, ze Kasia się tak strasznie bała - spośród znanych mi osób, które zbliżały się do końca swojego zycia na ziemi, wiecej było takich, które juz chciały odejsc, były pogodzone (zapewne wynikało to z ich wieku). Jesli jej ten ksiądz pomógł to wspaniale. zanczy to nic innego jak to, ze miał dar, ze potrafił chociaz na kilka chwil wyciszyc jej strach i dac jej poczucie bezpieczenstwa.
|