Zawsze mowilam ze gdyby cos stalo sie mojemu synkowi umarlabym zaraz po nim.Moje najorsze mysli spelnily sie PIOTRUS zmarl nagle i niespodziewanie ale nie moglam isc za nim bylam w ciazy...Minely prawie cztery lata a bol sie nie zmiejszyl.Czasami wydaje mi sie ze jest lepiej ale to jest cisza przed burza i bol wraca ze zdwojona sila.Mam wyrzuty ze zyje ze sie smieje...ale musze zyc dla mojej corci.I TAK ZYJE zawieszona miedzy zyciem a smiercia.