witajcie. u mnie u domu mówi się ,że ktoś "pojechał po całości"- dotyczy postów Dolores- przyjmuję ,ze moje dziecko jest szczęśliwe tam gdzie jest ,ale z czysto ludzkiego punktu widzenia ,chciała bym by był szczęśliwy tu ze mną ,nawet zmagając się z trudnościami życia codziennego ,wiem natomiast ,że za wszelką cenę chciała bym go mieć przy sobie tak jak mam resztę moich dzieci .z księdzem rozmawiałam o moim synu 2 razy .pierwszy raz na zajutrz po jego śmierci ,powiedział „może to lepiej ,że umarł , bo jakby wyrósł na złego człowieka ,krzywdził by innych ...” drugi właściwie nic nie powiedział . poznałam też takiego , który kiedy się z nim rozmawiał o sprawach wiary , o modlitwie ,na moje złośliwe argumenty mówił zwyczajnie i po prostu „tak trzeba” ale mówił to w taki sposób ,ze czułam ,że faktycznie tak trzeba i że ja w sumie też chce ,bez górnolotnych słów ,bez cytowania Pisma Świętego i szkoły modlitwy „tak trzeba” i tyle .zdecydowanie zgadzam się z Martą ,Danusią i Zbyszkiem . pozdrawiam serdecznie Keffika
|