Jest lato. Mój syn robił sobie takie plany związane z tym okresem. Niestety nawet nie przypuszczał, że to wszystko się nie spełni. Chyba nie można planować sobie życia do przodu. Jeśli jest za dobrze zawsze musi się coś stać. Rozpoczęłam ten rok tak szczęśliwie. Myśleliśmy z mężem, że mamy już dorosłe dzieci i możemy teraz pomyśleć o sobie. Były tańce, kino, teatr, a nawet opera. Nieomal co tydzień gdzieś jeżdziliśmy. Przyszedł jednak luty i tragedia, o której nie śniło się nikomu. W jednej chwili wszystko straciło sens. Do tej pory nie mogę normalnie funcjonować. Wszystko wydaje mi się takie bezsensowne. A mój młodszy syn czasami się pyta: "Mamo, czy dobrze, że jestem?". Serce mi pęka w tym momencie. Wiem, że dla niego muszę dalej żyć. Ale jak? Jak się uśmiechać, kiedy serce krwawi? Jak? Hania
|