(...gdzieś przeczytane, usłyszane...)
Kiedy kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży myśli o imieniu dla dziecka, myśli jak musi zmienić życie zawodowe, przemeblować dom…. Od pierwszych dni kobieta ma taką emocjonalność, że zmienia się jej całe nowe życie.
Rozstać trzeba się ze wszystkim co zdążyło się poukładać przez ten krótki czas w głowie. Jest to ruina marzeń! Ogromna strata! Trzeba się nie tylko pożegnać z dzieckiem ale też tym czego nie będzie. Powstaje w głowie ogromna mieszanka uczuć i emocji.
Otoczenie, rodzina chcąc pomóc doradza żeby już się nie zamartwiać, podnieść się, nie płakać, nie myśleć o tym cały czas, że przyszłość przed nami, że będą jeszcze inne dzieci…! Emocje, które przeżywa kobieta, której dziecko umarło są niechciane przez rodzinę.
Nic w przyrodzie nie ginie więc emocje też nie! One się przerabiają w psychice na pozorną hardość twardość, albo też są tłumione i przyjmują postać chorób somatycznych- np. migreny, bóle serca, choroby kobiece.…
Stany i uczucia nieakceptowane one gdzieś w nas się błąkają i szukają ujścia albo w sposób zdrowy albo zaczynają nam szkodzić. Tego stanu nie wolno tłumić radząc nie myśleć o stracie dziecka.
Jest potrzeba czasu i zrozumienia, współczucia. Potrzebna jest możliwość wylania łez.
Trzeba sobie dać czas a nie starać się skrócić ten czas żałoby.
Czas żałoby ma swoje prawa i swoje etapy, które pozwolą dopiero wtedy powrócić człowiekowi do życia.
My- kobiety które straciłyśmy dzieci musimy sobie popłakać… zmęczyć się tym płakaniem i iść dalej! Wiemy, że musimy iść dalej i nikt nie musi nam o tym mówić.
Zamiast cennych uwag typu "jesteś młoda, będziesz miała jeszcze dzieci" lub "musisz żyć dalej" może lepiej powiedzieć BARDZO MI PRZYKRO...
|