Dziewczyny, my tak właśnie zaczynałyśmy w Białymstoku trochę ponad rok temu, we dwie...niestety nas co raz to przybywa. Z jednej strony czuję ulgę, gdy wiem, że ktoś od razu po stracie może się spotkać, pogadać, pomilczeć, wie gdzie w razie czego szukać pomocy...pamiętam jak ja byłam na początku bardzo sama z tym wszystkim, nikomu nie życzę. Z drugiej strony takie to smutne, że co raz to ktoś musi do nas dołączyć... Pozdrawiam Ania Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|