Myślę, że Beata ma sporo racji w tym, że bardzo niewiele aniołków ma swój własny grób. Chyba należałoby nawiązać jakąś współpracę z położnymi albo ginekologami... oni mają bezpośredni i to chyba najważniejszy bo pierwszy kontakt z osieroconymi mamami... Gdyby tak dać im jakąś karteczkę z telefonem do kogoś kto ich rozumie - żeby mogły zadzwonić, jak poczują się na siłach o tym rozmawiać... no nie wiem... Maryś