Dokładnie rok temu, 18/01/07 o godz 12.15 przyszedł na świat mój największy skarb, moje marzenie, moja córeczka Maja... niestety Maja nie otworzyła swoich na pewno ślicznych oczek, nie spojrzała na mnie, nie zapłakała...zasnęła w moim brzuchu trzy dni wcześniej...nigdy nie zapomnę tej koszmarnej ciszy i po chwili mojego własnego potwornego krzyku, krzyku który przerażał mnie samą...nigdy nie pozbędę się bólu i tęsknoty, które towarzyszą mi bez przerwy od tamtej najstraszniejszej chwili...od śmierci mojego dziecka...dziś kupowałabym mojej córeczce najpiękniejszy tort, na pewno miałaby gości, dostała prezenty, a przede wszystkim ogrom miłości od mamy i taty...niestety jedyne co mogę zrobić to pójść na grób Majuni, zapalić kolejny znicz i z po raz tysięczny pękniętym sercem i zapłakanymi oczami wrócić do domu...Boże jak to boli, jak ciężko jest bez upragnionego dzieciątka...próbuję "jakoś" żyć dla mojego męża, bez którego na pewno nie dałabym rady, dla maleńkiej iskierki nadziei, która zagościła w moim życiu...ale jest tak bardzo bardzo trudno... bardzo Cię kocham moja piękna córeczko, nigdy nie zapomnę, pamiętaj o tym moja maleńka... mamusia jak zawsze śle Ci swoją miłość a dziś dodatkowo urodzinowe światełko Majeczko... kocham Cię, nigdy nie przestanę... (*) Ania mama Majeczki urodzonej martwo w 37tc, najkochańszego cudnego Igorka i maleńkiego skarba Kacperka...
<A Href="<A Href="Poprzedni tematNastępny temat |