Ewuniu kochana maleńka istotko. (*) Aniu oj nie było lekko. Miałam takiego doła....pękłam. Na szczęście mam wspaniałego męża, który dwukrotnie zawiózł mnie do małej na cmentarz, tam czuję się dobrze... Po południu było troszke lepiej, tłumaczyłam sobie , że nie moge płakać, bo mała też będzie....i jakoś minęło... Nie ukrywam jednak, że bardzo się cieszę, że już po Świętach.... Aniu mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogły choć troszkę cieszyć się z tych Świąt. Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)