w pracy dobija mnie czasami widok ciężarnych kobiet,malutkich dzieci,łzy same cisna mi sie do oczu,jednego razu taki maluszek za moimi plecami zaczał płakac miał moze góra 2m-ce,myslałam ze umre,odruchowo zakryłam uszy i zrobiło mi sie tak strasznie głupio gdy zobaczyłam ludzi ktorzy patrzyli na mnie jak na ufo.... Jedna dziewczyna jest w 5/6 mc ciaży,zadaje mi mnostwo pytan typu jak czesto czuje sie ruchy dziecka,staram sie odpowiadac,tłumaczyc,uspokajac,ale prawda jest taka ze sprawia mi to trudnosc,miałam ochote dotknac jej brzuszka-ale co by o mnie pomyslała? jakas nienormalna.. teraz dowiedziałam sie ze dwie kolejne spodziewaja sie malenstw,i wiecie co-strasznie mnie to dobija,robi mi sie jakos tak bardzo smutno,nostalgicznie mimo ze to co czuje to nie zazdrosc,to cos czego sama nie umiem nazwac. To okropne uczucie,wracaja wszystkie obrazy z dnia kiedy moje dziecko odeszło na zawsze,wszystkie te uczucia strachu,niemocy,innosci i odrazy do samej siebie. to nabiera siły i znowu tone w myslach jak skonczyc ten moj nedzny żywot. Dlaczego tak sie ze mna dzieje ? czy juz zawsze beda we mnie tak chore i sprzeczne uczucia? Boje sie że przeze mnie cos sie moze stac kazdej ciezarnej kobiecie i dziecku na jakie spojrze... mycha
|