Maluszki kochane pzreppraszam,że nie pisałam do Was,ale zmogła mnie jakiaś choroba,nie byłam wstanie podnieść sie o własnych siłach z łóżka. Dziś jest troszke lepiej. Ciocia Soffija opiekowała sie wami,za co bardzo jej dziękuje.Bardzo was proszę ucałujcie ode mnie córcie Soffiji-Zosieńke ,za wszystko co dla nas robi.tylko tak możemy jej podziękować. Kruszynki mamy woisenną pogodę ,słoneczko,ptaszki śpiewają....-jednak to mnie nie cieszy,nie umiem zachwycać się byle drobiazgiem (tak jak było kiedyś),nie ma Was ,nie potrafie uśmiechać się. Ostatnio spotkany kolega-mój prawie pracodawca,zauważył,że coś jest nie tak ze mną.Zapytał mnie gdzie moje dawne poczucie humoru,roześmiana twarz,osoba pełna entuzjazmu,optymizmu. Dlaczego jestem tak przygaszona-nie wiedzialam co mam mu odpowiedzieć.Zdziwiony był,że ubieram się na czarno-kiedys tego koloru nie znosiłam,a teraz nie potrafie założyć czegoś w kolorach jaśniejszych.Nie nosze tych kolorów,jako znak żałoby-(nie bo żałobe mam w sercu a nie na pokaz )To odzwierciedla moją obecny nastruj.... Kocham Was i zawsze będe o Was pamiętac,na wieki razem. Szykujci miejsce tam na górze,mam nadzieje,że niedługo się spotakamy. Światełka dla was- iskierki moje najdroższe ['] Tęsknie ogromnie. Buziaczki. Aga mama Mateuszka (*)23.04 2005 i Igorka (*)16.10.2006
|