Minął ponad rok a ja nie mogę się oswoić z tym co się stało. Myślę o wszystkim, jak to się stało, co on czuł czy co myślał w tych tragicznych chwilach. Bez przerwy mam przed oczami Maćka, te zajścia z tego fatalnego dnia i nie tylko. Mój mózg tak to sobie zakodował, że jest w stanie odtworzyć wszystko co się działo w każdej minucie. Myślałem, że będzie trochę lepiej, że czas nauczy mnie żyć. Nic z tego ból, cierpienie smutek nie odchodzi , a wręcz przeciwnie, potęguje się. Staram się żyć normalnie w miarę, ale jakoś nie wychodzi. "Boże dlaczego do tego dopóściłeś, dlaczego mi go zabrałeś. Przecież dla niego był jeszcze czas, mógł cieszyć się życiem tu na ziemi , na tym gorszym świecie. Ale by był ze mną. Wierzą w ciebie Boże i chcę dalej wierzyć, ale jak mam dalej żyć. Nie wiem poprostu nie wiem. Na forum przeważnie kobiety piszą, one widocznie są odważniejsze i bardziej otwarte. Może powiedzcie mi drogie panie jak znoszą to wasi mężowie, może ja robię coś nie tak. Choć uważam że ze mną wszystko ok. Pozdrawiam wszystkich użytkowników Forum. Światełka dla maszych aniołków (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) Zbyszek - tata Ś.P. Macieja (*14.02.1988 +15.07.2006 )
|