Drogi Tato ,ja też mam sobie dużo do wybaczenia względem mojej córeczki mimo że Ją widziałam,karmiłam,dotykałam,czułam Jej zapach,ale nie umiałam Jej zatrzymać,uchronić przed śmiercią.Przecież lekarz powiedział,że ma wadę,która nie ściąga z tego świata...a jednak nie było wady,a śmierć przyszła nie pytała o nic zabrała mi córeńkę ,która była do życia tak powiedziała inna lekarka.A ja muszę żyć z tym do końca,myślałam naiwnie,że moja miłość Ją zatrzyma...niestety...mnóstwo pytań bez odpowiedzi...mnóstwo cierpienia...czasami bardzo chcę rozmawiać ,są dni kiedy nie chcę ,bo jakakolwiek byłaby odpowiedz wszystko niemiłosiernie boli i już.Bardzo Cie prosze nie obwiniaj się za to ,że nie miałeś odwagi sa sytuację i przeżycia ,które powodują w nas nieokreślone na ten moment zachowania---trzeba czasu i dystansu do siebie,nikt z nas nie potrafi wszystkiego przewidzieć ,a co dopiero mówić o zachowaniu sie w obliczu takiej tragedii jak śmierć własnego dziecka.Jesteśmy nieprzewidywalni,nikt z nas nie jest doskonały.Twoja córeczka przebaczyła Tobie ,teraz Ty przebacz sobie.
|