Kochane, tak jak radziłyście, tak jak podpowiadało mi serce, zamiast się denerwować, po prostu zadziałałam i umówiłam się na dodatkową wizytę do mojego gin! Bożżże, jak dobrze, że tak zrobiłam, wszystkie wątpliwości udało się rozwiać, zawsze to chociaż trochę więcej, tak cennego teraz, spokoju. Więc tak, po pierwsze, 12.02. mam kolejną wizytę, ustaliliśmy z Panem Dr, że jeżeli będę się wtedy dalej denerwować, to On następnego dnia ma dyżur i przyjmie mnie 13.02. do szpitala :) to dla mnie ważne, że będę mieć taką możliwość, pewnie z takiej możliwości skorzystam. Mój gin ostrzega mnie, że dłuższe leżenie na takim oddziale jest męczące, co chwile coś się dzieje, co chwilę nowe rodzące.. Ale to nieważne. Jakoś to przetrzymam. Ważne, że nasza Córcia będzie mieć tam odpowiednią opiekę! Będzie to ok. 2,5 tyg przed porodem, więc trochę sporo, mam nadzieję, że jakoś zleci. W domu też nie mam "komfortowych" warunków psychicznych. Większość czasu siedzę sama. Za dużo czasu na myślenie, to tylko sprzyja denerwowaniu się. Po drugie, jednak Pan Dr zmienił mi acard na clexanę. Cieszę się z tego. Bo z tego co tłumaczył mi wcześniej, tak będzie korzystniej dla Malutkiej. Ogólnie z Martynką wszystko dobrze. Jeszcze ok. 4 tygodnie i będziemy mieć na nasz Cud przy sobie :) Ogólnie bez przerwy towarzyszy mi stres. I taki związany ze stratą, z powrotem emocji, z tęsknotą, i taki związany z obawami co do porodu, i taki związany ogólnie z emocjami związanymi z tak ogromną zmianą w życiu, jaką wychowywanie Dziecka. Dużo tych stresów. Ale tyle już przeszyliśmy.. Kto da radę jak nie my. Odliczania dni cd. ..... . Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|