Ech muszę się tym z Wami podzielić, bo jest mi ostatnio naprawdę ciężko... :( W końcu nadszedł czas, żeby zabrać się za przygotowania rzeczy dla naszej Martynki. Pranie kocyków, ubranek, rozkładanie łóżeczka, wózeczka itd... W poprzedniej ciąży były to dla mnie bardzo radosne chwile. Nie mogłam się doczekać kiedy zaczne prasować, oglądałam cały czas ubranka. Teraz jest inaczej. I nie chodzi o strach, żeby Martynce nic się nie stało. Wierze, że będzie dobrze. Problem jest inny. WRACAJĄ WSPOMNIENIA. Malwinkę straciliśmy 6 dni przed planowanym terminem porodu. Wszystko już było przygotowane. W obliczu zbliżającego się analogicznego momentu w naszym życiu wspomnienia wracają. Pustak jest coraz bardziej odczuwalna.. :( Nadal nie mogę się pogodzić ze stratą Malwinki.. Wczoraj właściwie wszystkie przygotowania robił mój mąż.. ja nie miałam siły.. i ze względu na ciąże.. i z nerwów :( Mimo, że praktycznie nie angażowałam się w przygotowania i tak skończyło się to dla mnie nocą w toalecie. Strasznie wymiotowałam. I to nie były ciążowe mdłości :( na samą myśl o dalszym praniu i prasowaniu rzeczy czuje ogromny stres... Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia :( co ze mnie za Matka, jak zamiast się cieszyć wariuje, płacze :( A co jak porodem przejmę się jeszcze bardziej? :( Chce być najlepszą Mamą na świecie, a powoli mam wątpliwości, na ile starczy mi sił... :( Jak wy sobie z tym radzicie? :( doradźcie coś :( . Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|