Witam was. Zaszlam w ciążę w maju rój temu, byłam zaskoczona ale szczęśliwa bo nie mogłam zajsc w ciążę przez ponad rok. Odpuscilam stwierdziłam że pewnie i tak nic z tego po czym ukazały się dwie kreski. Akurat awansowalam, ciągle pracowałam, dużo stresu nerwów a tu do tego ciąża. Byłam przeszczesliwa. Ciąża przebiegała książkowo, synek się rozwijał, żadnych wad. W listopadzie zachorowałam, zapalenie oskrzeli,leżałam w szpitalu dopóki nie wyzdrowialam. Potem święta czad miał a mój termin na luty się zbliżał. Aż do pewnego dnia... W styczniu przestałam czuć ruchy mojego maleństwa. Szpital... I te straszne słowa że brak tętna. Załamalam się To była pierwsza ciąża tak bardzo upragniona. Chodziłam do szkoły rodzenia bo tak bardzo bałam się porodu a potem było mi obojętne jak to będzie bo nie ma większego bólu niż ta strata. A co jest teraz? Staramy się kilka miesięcy. Byłam u psychiatry, przepisala leki na depresję ale powiedziała że muszę się wstrzymać ze staraniami o dziecko ale ja nie chcę :-( chce mieć kolejne dziecko i żyć normalnie. Zdecydowaliśmy że postaramy się ze 3 miesięce jeśli dalej nic to zacznę się leczyć :-( Moja siostra jest w drugiej ciąży, trzy koleżanki urodziły, przyjaciółka też w ciąży. A we mnie się gotuje :-( ciężko mi jest jak za każdym razem przychodzi ten nie chciany okres :-(
Tak bardzo tęsknię syneczku :-( Mama Aniołka Oskarka 35tc. Aa.
|