Witajcie Kochane ! Ja na tym wątku jestem pierwszy raz , jednak najbardziej na świecie chciałabym do Was dołączyć. U mnie jest jednak tak, że po straci Frania mąż nie chce już kolejnego dziecka ( mamy juz dwie córeczki ) . Jego argumentem jest to, że co będzie jak urodzi się nam chore dziecko, że nie ma co ryzykować, bo mamy juz dwójkę zdrowych dzieci i jemu to wystarczy. Tylko mnie niestety nie bo czuję po stracie Frania tak wielką pustkę, smutek i żal że nie moge sobie z tym poradzić , nie widzę nadziei na przyszłość , nie widzę szanas na szczęście. U nas jako tako nie ma jakiegoś zagrożenia, konsultowalam to z kilkoma lekarzami , urodziłam dwie córki o czasie po wzorowych ciążach a z Franie to było podobno jak los na loterii każdemu może się trafić. Nie wiem jak przekonać męża , wiem że mam jeszcze trochę czasu bo miałam cc i muszę czekać co najmniej do listopada. Chciałabym jednak żeby nie zamykał mi furtki, chciałabym odliczać czas do starań tak jak to robiła większość z Was. Wiem , że to dałoby mi siły do dalszego życia i nadzieję na szczęście. On jednak tak nie myśli mówi ciągle , że z czasem mi przejdzie i że też poczuje się lepiej. On też bardzo przeżył śmierć Frania lecz teraz już raczej się pozbierał. Chce mi pomóc ale mówi że dziecko kolejne nie wchodzi w grę. ogólnie jesteśmy kochającym się małżeństwem od 13lat i nie chciałabym żeby to nas poróżniło. Ja uważam że tylko dzidzia może sprawić że dźwignę się z tego stanu w jakim jestem teraz tzn. totalnego dna i będę znowu mogła być tą roześmianą i szaloną mamą dla dziewczynek i żoną dla niego . Proszę pomóżcie - jak mam go przekonać.... Mama Franusia ur. i zm. 09-02-2015r.29tc Żył 1,5 godz.
|