Mamy już 5 tygodni i 2 dni :* Ach co to są za dni, to szaleństwo sprzecznych uczuć, chyba tylko ciężarówki "po stracie" są w stanie to zrozumieć. Taaaak bardzo się cieszę z naszej ukochanej, upragnionej Dzidzi <3 ale też ciężko jest pozbyć się strachu.. Czytam teraz namiętnie wszelkie fora odnośnie tego, jak rozwija się nasza Dzidzia... Nie mogę przestać myśleć o naszym Cudzie :* No i też natrafiłam na tak wiele komentarzy dziewczyn, że nie przyznają się od razu do ciąży bliskim, piszą o swoich wczesnych poronieniach.. Przeraża mnie to. Te wczesne poronienia naprawdę tak często się zdażają? Nie chce nawet dopuszczać do siebie myśli, że mogłoby pójść coś nie tak. Wierzę, że będzie dobrze. Musi być. Ale jednak się boję. Panie Boże proszę, daj siłę i mi, i tej malutkiej Kruszynce, żeby wszystko skończyło się szczęśliwie.. abyśmy, razem z Mężam, mogli zostać szczęśliwimi, kochanącymi "ziemskimi Rodzicami". W środę nasza pierwsza wizyta u lekarza. Ogromne emocje. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę na monitorze naszą Dzidzię :* :) proszę, trzymajcie za nas kciuki. . Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|