Jestem po konsultacjach. Rozmawiałam z dr Dudarewiczem i dr Leszczyńska.
Dudarewicz stwierdził, że przesłane materiały są raczej marne, brakuje podstawowych danych, a z tych co przesłałam nie wynika nic niepokojącego. Zalecił dokładne usg około 19tc (czyli w zasadzie już) z akcentem na echo serca. Zapytany o miarodajność wyników pappa po luteinie powiedział, ze ten progesteron nie zaburzył jakoś bardzo poziomu hormonu ciążowego, jesli tak to nie aż tak bardzo, a w świetle tej wiedzy można przyjąć ze test podwójny wyszedł źle i jest wskazanie do amniopunkcji.
Dr Leszczyńska powiedziała w zasadzie to samo- test wyszedł kiepsko, dobrze byłoby te amniopunkcje zrobić. Poprawne usg jest w przypadku 2/3 płodów z ZD, więc tutaj jak akurat nie ma co się sugerować tym parametrem. Troszkę ją zdziwiło, że w dokumentach nie ma obliczonego ryzyka wynikającego z usg, bo tak to powinno wyglądać -pierwszy szacunek z usg, potem podstawowe, potem dopiero skorygowane w oparciu o biochemię. Powiedziała też, że normy samej bety i białka nic mi w wiedzy nie dadzą, bo wystarcza sama proporcja tych wartości - niskie białko, wysoka beta. Pytałam ją o ocenę ryzyka poronienia w świetle mojej przeszłości porodowej, ta częstotliwość ciąż nie jest istotna, ważne jest to ostatnie poronienie, czy krwiak się wchłonął. Ponadto czekanie aż ciąża będzie wyżej też nic mi nie da, bo ryzyko utraty ciązy od 20tc wzwyż juz jest praktycznie minimalne, najwięcej jest poronień na początku drugiego trymestru. Zadeklarowała, że jeśli chcę w poniedziałek może pobrać mi te wody płodowe do badania, bo akurat wraca z urlopu. Podała całą ścieżkę działania - w piatek mam się zgłosić do ich genetyka po skierowanie, do tego potrzebne jest jest jeszcze inne skierowanie, i na końcu amniopunkcja. No i niby tak się z nią umówiłam... Ma najpierw oczywiście czy z medycznego punktu widzenia nic sie nie dzieje, czy szyjka długa, czy krwiaka nie ma, po czym jeśli wszystko będzie dobrze, pobierzemy. Na wynik czeka się około trzech tygodni.
Bardzo się denerwuję i jeszcze bardziej boję ryzyka poronienia..... Ale gdybając do końca ciąży, a to przecież dopiero półmetek, zamęczę się do granic nieprzytomności. Mąż w zasadzie przekonał mnie do tej amniopunkcji, - jesli jest ścieżka, z której możemy skorzystać, trzeba to zrobić.A ryzyko ZD z badań jest jednak dwa razy większe niż ryzyko poronienia.
Jakie to dziwne wszystko...z Gabrysiem byłą kordocenteza, w ogóle o tym nie myślałam, trzeba było i koniec, bez dyskusji, nikt mnie nie pytał o zdanie, najważniejsze było przygotowanie w ośrodku do porodu... A tutaj niby mam wybór, al eco to za wybór ja się pytam..
Jakie to wszystko pokrętne. Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|