Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie, modlitwę. Po prostu nie rozumiem już sama tego wszystkiego. Boję się każdego dnia, wstaję w nocy po kilka razy i sprawdzam czy Maciek oddycha, bo jest na lekach , które obniżają ciśnienie, mierzę mu cukier po 3 razy na dobę, stetoskopem sprawdzam ilość uderzeń serca, czekam jeszcze na zamówiony ciśnieniomierz by kontrolować ciśnienie, ach brak słów.
Wczoraj byłam z nim na szczepieniu i po recepty na leki. Lekarzowi pokazałam wszystkie papiery ze Szczecina i tłumaczyłam jaka jest zalecona dawka leku,a ten debil zmienił z 3,5mg od razu na 5,3 , gdzie w klinice przy dawce 4,5 strasznie spadało mu ciśnienie i wrócili tamci lekarze do dawki 3,5. Mało tego nie chciał mi wypisać skierowania na wyniki do laboratorium bo powiedział , ze chodzi o kasę , trochę mu napyskowałam i wypisał. Zadzwoniłam do lekarki ze Szczecina i powiedziała, ze ABSOLUTNIE taka dawka to dla Maćka najgorsze co by mogło być, aż sie boję wypowiadać tego słowa. Mój mąż pojechał do przychodni z tymi receptami i przy wszystkich ludziach wyzwał tego lekarza od morderców , że chciał zabić nasze dziecko taką dawką ,że się na niczym nie zna , zamiast leczyć ludzi niech leczy konie , że nie potrafi czytać ze zrozumieniem skoro mu pokazałam dokumenty z kliniki. Pokazał mu nawet sms-a od Pani Doktor, która wyliczyła jaka powinna być bezpieczna dawka dla Maciusia. Awantura był ponoć tam nieziemska. W ogóle chcemy zgłosić tą sprawę do prokuratury .
Ewelina, my ostatnią dobę spędziliśmy piętro niżej na kardiologii dziecięcej, bo pani profesor stwierdziła , że już zbyt długo leżymy na jej oddziale i zbyt wiele kasy to ją kosztuje, hm brak słów. Dużo zdrówka dla naszych dzieci!!!
|