Bebe2k - mam chyba podobnie. Z perspektywy czasu rozumiem i tak sobie tłumaczę, że ten czas starań i to, że się teraz nie udaje może akurat jest mi potrzebne - układam w tym czasie inne aspekty mojego życia, staję się silniejsza pod względem fizycznym i psychicznym. Myślę sobie, że może to nie jest dobry moment - przecież gdybym zaszła w ciążę a nie wiedziała o tej bakterii - mogłoby dojść do kolejnej tragedii. Może los specjalnie skierował mnie na to badanie ... Jednak jedno nie mija - marzenie od roku jest jedno - znów poczuć życie pod sercem ... Jestem już chyba na późniejszym etapie życia niż Ty - tzn. czas bardziej mnie goni - 30 lat minęło...I tu także mój stres osiąga apogeum. Wiem, że jeszcze nie jest za późno oczywiście ale też nie chcę zwlekać. Dlatego tak reaguję na kolejne kłody. Mam nadzieję, że bakteria zginie skutecznie i że reszta pod okiem lekarza też się poukłada jeśli okaże się że wyniki będą złe. Jeśli chodzi o sygnały i wsparcie mojego Aniołka - wierzę, że tak jest. Igorek jednak mi się nie śni :( ale w trudnych chwilach pomaga :) Zdarzyły mi się już takie piękne chwile w których czułam jego obecność i nikt mi tego nie zabierze. Życzę by los nie kazał nam zbyt długo czekać na spełnienie, a jeśli nawet tak ma być to niech przynajmniej będzie łatwiej się z tym pogodzić... Pozdrawiam Cię ciepło :) Mama Aniołka Igorka (ur.zm.25.07.2011 r.)
|