No tak, pozostaje mi szukać solidnych lekarzy (może ktoś zna takowych w Krakowie...?) i ufać, ze może być dobrze. Niestety im więcej czasu mija od smierci mojej Lili, tym więcej wątpliwości, no ale mija już 4 miesiące i nie widzę dla nas lepszego leku na ten ból niż szybkie starania o rodzeństwo dla córeczki. Dziewczyny do Was wszystkich: z tego co orientuję się w temacie wiem, że APS bardzo często współwystępuje z innymi chorobami immunologicznymi (typu odpukując toczeń, czy wszelkie problemy tarczycowe, np. hashimoto). Po prostu te przeciwciała występuja często razem, dlatego jesli macie zdiagnozowany APS zróbcie dla świętego spokoju p/c przeciwjądrowe i cytoplazmatyczne ANA1 (które u mnie wyszło dodatnie), ew. potem ANA2. Piszę to szczególnie z myślą o dziewczynach, które mimo zdiagnozowanego zespołu i na lekach straciły dzieci ponownie - jeśli istnieje jakaś ukryta choroba autoagresyjna podaje się dodatkowe leki (m.in. encorton). Namawiam na to koleżankę z hashimoto i Wam też o tym mówię do wzięcia po rozwagę. Pozdrawiam
|