W obecnej ciąży mam nową prowadzącą lekarkę z której jestem bardzo, bardzo zadowolona i której nie chciałabym zmieniać. Pracuje ona w szpitalu w którym teoretycznie też chciałabym rodzić, jednak rozmowa z nią na temat zakończenia ciąży cesarką zakończyła się fiaskiem. W przybliżeniu napiszę, że Synka (pierwsza ciąża) straciłam przez wadę genetyczną i jego uduszenie się pępowiną, ale w trakcie ciąży, a nie podczas porodu. Synio nie miał nerek ani pęcherza moczowego, przez co miał bardzo mało wód płodowych i nie był w stanie wyswobodzić się z pępowiny. Druga ciąża zakończona była porodem SN, ale kolejny raz nie chcę tego przechodzić (okropny stres, komplikacje). Teraz badania genetyczne wyszły ok, a sam nasz przypadek z pierwszej ciąży nie jest dla lekarki powodem do cesarki. Szukam więc innej drogi. -- Mama: Aniołka Emilka *+ 9 XII 2009 Rybci Lenki *18 III 2011 Okruszka Tymka *19 VI 2013
|