Doskonale Cię rozumiem - też miałam takie dni i takie myśli- nawet dość często. Skąd brałam siłę?...nie mam pojęcia. Ale teraz się cieszę, że byłam w stanie jakoś przetrwać. Na Nowe Życie czekaliśmy 21 miesięcy i cud stał się, gdy świadomie pozwoliłam Naszemu Synkowi odejść i cieszyć się niebiem... Proszę, nie poddawaj się! Walcz z całych sił dla Swojego Aniołka, dla męża, dla bliskich a przede wszystkim dla siebie! Walcz o Nowe Życie! Nie piszę, że będzie łatwo ale opłaca się! Nie wiem, czy pomogłam Ci choć trochę ale wiedz, że nie jesteś sama...
|