U nas był tak, że ja chyba bardziej chciałam rodzić naturalnie aniżeli lekarze, którzy mnie prowadzili. Mam wrażenie, że przy obciążonym wywiadzie położniczym lekarze dużo ostrożniej podchodzą do tematu...chociaż miałam moment zgrozy, kiedy to w 35 tc trafiłam na IP w państwowym szpitali i pomimo, że już byłam zakwalifikowana do cc w innym szpitalu (z powodu zbyt cienkiej blizny po pierwszym porodzie, czego nie zauważono gdy wywoływano mi 2gi poród z martwym synkiem ale cudem nic się nie stało) to położyli mnie na porodówce z zamiarem wywoływania porodu.... Wtedy byłam przerażona wizją rodzenia małego zwłaszcza że podejrzewali że coś mu się dzieje z tętnem...ostatecznie wypisałam się na własne życzenie z tego szpitala, pojechałam do innego, ciążę donosiłam do 39 tc i miałam planowe cc, synek urodził się zdrowy i powiem tak...wiem że jest wielu przeciwników cc, ale dla mnie pewna przewidywalność wydarzeń przy cc była ogromnym komfortem psychicznym...wiadomo, jest to operacja, zawsze coś może się zdarzyć, ale uważam, że ilość nieprzewidywalnych rzeczy jaka może mieć miejsce przy porodzie sn jest nieporównywalna...myślę, że starczyło by mi sił na rodzenie naturalnie ale nie wiem czy psychicznie nie byłoby to wykańczające... Ewa, Mama Hyzia ur.zm.(+30.09.13), Julii, Bartusia ur. 09.09.2014 i małego Człowieczka pod sercem
|