Witam. Tez jestem tu nowa i raczej gubie sie w tych forumowych rowmowach.Stracilam maluszka w styczniu (8 tc) Pomalu zaczynamy starania. Lykam kwasik. Oczywiscie bardzo sie boje i ilekroc jestem u lekarza, to chce mi sie plakac ze strachu i bezradnosci. Wiem, ze wszystko moze sie wydarzyc. Niestety (lub stety) nie znam przyczyny poronienia. Rodzina twierdzi, ze to z powodu podrózowania PKSem do pracy (absurd). Ja natomiast staram sie przyjac to, ze nigdy nie dowiem, sie dlaczego. Przynajmniej juz mnie to tak nie wkurza, jak kilka tygodni temu. Pozdrawiam Was dziewczeta. I przy okazji zapytuje mamy aniolkow, ktroym nie dane bylo sie urodzic. Czy brakuje wam grobu Malenstwa? Bo ja zagladam na cmentarz z malymi mogilkami i jakos pomaga mi to rozstac sie z moim chlopcem.
|