Znowu byłam na badaniu poziomu przeciwciał. Właściwie mój rytm życia ostatnio jest wyznaczony przez wizyty u lekarzy i przez badania - a każdy z tych punktów granicznych jest bardzo stresujący. Zazwyczaj po każdej wizycie u ginekologa jestem na chwilę spokojna, potem zaczyna się stres przedbadaniowy, potem wizyta u hematologa, która albo podnosi stres albo trochę go obniża a potem znów ginekolog. I tak w kółko. Dziś mam zły pobadaniowy dzień. Boję się, że poziom przeciwciał skoczy i będę musiała przechodzić wszystkie przerażające zabiegi specjalistyczne. Żeby tylko wszystko było dobrze i Pusia/ek był z nami zdrowy/a i żeby nas przeżył. Eeeech. Pozdrawiam, Dorota Nelitka (*)http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec401.htm Milenka (ur. i uratowana 22.08.2007)