Pysienka, wiem, że jestem matką, która chwilę temu pochowała dziecko i moje emocje są pełne takiego bólu i żalu, że nikt tego nie zrozumie, ale uważam, że w przypadku tej wady zbyt duzy optymizm to złudne nadzieje. Wiem, że dziewczyny na forum zlinczuja mnie za to co napisze, ale niestety - dzieci z wpp UMIERAJĄ. Statystyka, wbrew temu, co się mówi obiegowo, nie poprawiła się wcale. Na Karowej lekarka mi powiedziała, że grubo ponad połowa tych dzieci nie wyjeżdża z traktu porodowoego na OIOM, a szanse dziecka po operacji absolutnie nie wzrastają. Taka wada, wszystko pomiażdżone.. Urosnie serce - ucierpia płuca, serce bedzie poprawnie zbudowane - ucisnięte zostanie prawe płuco. Nie wierz w żadne prognozy z usg, to pozór. Nam dawano 80% szans na przezycie, a po poroodzie małego reanimowali nieustająco przez 24godz, aż Gabryś poddał się i zmarł. To, co się stanie po porodzie, to ruska ruletka. I o tym musisz pamiętać, żeby tuląc martwe dziecko nie przepraszać go tak jak ja za to, że dałam się zwieść nadzieji. Że miałam czelność sądzić, że da radę i mnie przy nim nie było. Za to, że moje ukochane dziecko umuerało samotnie. Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|