Witajcie, po zdiagnozowaniu wady CDH u mojego Synka, jak pewnie każda z Was, próbowałam jak najwięcej dowiedzieć się o tej wadzie z internetu. Niestety na jakiekolwiek forum bym nie weszła, czytałam o „odchodzących Aniołkach”. Przerażały mnie te posty … tak bardzo pragnęłam wierzyć, że mojemu Synkowi uda się wygrać z tą okrutną wadą… Na początku przechodziłam różne chwile, w tym zwątpienia … jednak rodzina postawiła mnie na nogi, dodała wiary … a później cud za cudem … Wierzyłam, że Nam się uda … Zaczęłam pisać dziennik ciąży. Po pierwsze na pamiątkę dla mojego Synka. Po drugie dla forum, aby naszym przykładem dać wiarę rodzicom walczącym o życie dziecka z wrodzoną przepukliną przeponową … Dziś pojawiam się tu by podzielić się naszą historią … piękną … lecz bez happy endu … Mój synek urodził się dokładnie rok temu w 31 t.c., po 3 miesiącach ciężkiej walki w życiu płodowym (3 akcje porodowe, fetoskopia w Belgii i inne cuda) oraz 15 godz. życia odszedł w ramionach swojej mamy. Dziennik ciąży … może i nie ma już w nim nadziei … ale skoro był tworzony, by się tu pojawić, może znajdą się chętni, którzy będą chcieli zapoznać się z losem mojego Aniołka… http://millub.blogspot.com/p/wrodzona-przepuklina-przeponowa-opis.html?zx=a92a547e5d32fea millub
|