Tak. Ma prawo zyć, ale ma też prawo umrzeć. Ja w pewnym momencie dojrzałam do tej decyzji, że nie mogę mojego własnego dziecko zatrzymywać. I była już w domu, nie potrzebowała respiratora, tylko tlenu troszkę, a mimo to dałam jej odejść. Mogłam dzień wcześniej wezwać pogotowie. Nie skorzystałam już z możliwości medycyny. Już nie chciałam. I teraz można w dwojaki sposób podejść do tej sytuacji. 1. Zabiłam swoje 9,5 miesięczne dziecko nie zawożąc jej do szpitala dzień wcześniej. 2. Pozwoliłam jej odejść, miałam szansę pożegnania się z nią i dla własnej potrzeby jej bliskości fizycznej, nie zatrzymywałam jej po raz kolejny na siłę, nie męczyłam jej osiągnięciami medycyny, które tylko odwlekłyby w czasie decyzję o smierci. Nie pozwoliłam jej odejść wcześniej. Kazałam lekarzom i pielegniarkom walczyć o maksimum sprawności. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie miałabym takiego wyboru, tylko system odgórnie by nakazywał, że takiegi dziecka nawet nie próbują ratować. Tego do siebie nie dopuszczam. Rozumiem, że każdy może wybrać sam, co dla jego dziecka jest lepszym rozwiązaniem. Ja nie muszę się z ich decyzją zgadzać, ale nie potrafiłabym ich skrytykować. mogę tylko wesprzeć i współczuć, że stracili dziecko.
Mama Królewny Zuzi(*) i Księżniczki Natalki --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|